Wednesday, October 5, 2011

diversity hunt, czyli polowanie na różnorodność

Któregoś dnia zadzwonił telefon. Głos po drugiej stronie słuchawki zapytał czy chciałabym przez jeden dzień być Marią Curie Skłodowską. Na takie pytania nie odpowiada się ‘nie’. Po prostu. O co dokładnie chodzi dowiedziałam się później, kiedy już nie było wyjścia :)


Jakiś tydzień temu Polskie Stowarzyszenie w Irlandii Północnej zorganizowało diversity hunt, czyli grę miejską, której uczestnicy odkrywali najważniejsze elementy kultury chińskiej, polskiej i irlandzkiej.
Emigranci w Belfaście to całkiem świeża historia. Przed porozumieniem wielkopiątkowym w 1998 roku czołgi, brytyjska armia i 'najczęściej wybuchający hotel w Europie', nie zachęcały nikogo do przyjazdu. Nie przyciągały też tych którzy szukają lepszego miejsca do życia. Dopiero od niedawna do Irlandii Północnej masowo napływają emigranci, głównie z Azji i Europy wschodniej. Wielokulturowość miasta widać wszędzie- w miejscu gdzie mieszkam mam polski sklep, indyjską restaurację, meksykański take-away i chiński bar. Wszystko na wyciągnięcie ręki, w obrębie jednego podwórka. 

Wracając do gry, cel  był prosty- chodziło o to, aby przekazać mieszkańcom Belfastu, niezależnie od pochodzenia, wiedzę na temat kultur które są tu obecne. Uczestnicy szukali sekretnych punktów kontrolnych, na których czekały na nich różne zadania i niespodzianki. Były więc warsztaty chińskiego tańca lwów, szybki kurs rozpoznawania gatunków ryb na rynku św. Jerzego, ruskie pierogi i sajgonki na lunch. A na deser Maria Curie Skłodowska. Załączam zdjęcie, bo jak to w internecie – no pics, it didn’t happen.

No comments:

Post a Comment